Najbardziej lubimy, kiedy sesja ślubna wypada spontanicznie. Kiedy umawiamy się z dnia na dzień, nie mamy konkretnych planów, razem szukamy wizji, a potem miejsc. Klaudia i Przemek okazali się do tego idealni. Końcem września pogoda nam dopisała, chociaż wyczuwalny był delikatny jesienny chłód, a wiatr wiał tak, że musieliśmy zrobić z niego atut tej sesji. Każda chwila przepełniona była rozmową i śmiechem. Naturalność i miłość, którą biła z ich oczu.

Uwiecznianie ich to była dla nas czysta przyjemność. Mieliśmy wrażenie, że wszystko robiło się samo.